Tak jak pewnie wiecie rok szkolny rozpoczął się aż miesiąc temu. Więc na początek opiszę rozpoczęcie roku szkolnego.
Zapraszam
Pierwszy raz od dwóch miesięcy wstałam o 7... myślałam że wykituje. Po za tym dzisiaj mama Agi miała zawieźć nas ( z babcią jechałam -,-) więc wszystko mogło się stać. Kiedy już ubrałam się w białą bluzeczkę i cholerną czarną spódniczkę ( wyglądałam jakbym miała się wybrać na pogrzeb) założyłam kurtkę i stałam czekając ( z babcią) na matkę Agi. Wiał wiatr, było lodowato a ja stałam jak głupia 30 minut koło drogi aż matka Agi wreszcie podjechała. Po godzinie siedzenia w kościele całą kochaną klasą ruszyliśmy przez rondo z panią blokując przy tym ruch drogowy. Chyba 2 kilometrową kolumną szliśmy przez sam środek miasta do szkoły, podczas gdy ciężarówki trąbiły a na rondzie zrobił się całkiem nie zły korek.
A w szkole...
YEEEEHHHH!
A wszystko zaczęło się po przemowach pani na dole. Weszliśmy do klasy a tam... a z resztą zapomniałam.. to było miesiąc temu xD